Tajemnice focha


Chyba każdy przeżył kiedyś podobną sytuację.

Bliska Ci osoba zachowuje się w sposób, który ewidentnie daje Ci do zrozumienia, że coś nie gra. Jęczy, wychodzi i siedzi bez słowa, wzdycha, unika kontaktu wzrokowego lub patrzy jak wkurzony zbity pies, odpowiada oschle, idzie ostentacyjnie parę kroków za tobą, gwałtownie korzysta z otoczenia (trzaskanie drzwiami, brzękanie talerzami) lub nie przyjmuje Twojej pomocy. Czasem ewentualnie zamiast gniewu wchodzi w przesadzone formy smutku, puszczając głośno smętne kawałki. A czasem zgadza się na seks, dając podczas niego niewerbalnie do zrozumienia, że było to nie tylko poniżej poziomu Romea i Julii, ale nawet Rysia i Grażynki z “Klanu”. Lub zaczyna temat, przerywając go w połowie słowami “Dobra, już nieważne. Nic nie chcę!”

Krótko mówiąc – w jaskrawy i głośny sposób manifestuje swoje milczenie i swój dystans. Nieraz na pytanie o co chodzi, odpowiada że o nic. Oczywiście tonem, który nie pozwala w to uwierzyć nikomu o choćby minimalnie rozwiniętej inteligencji emocjonalnej.

Taki zachowanie nazywane potocznie jest fochem i stanowi najpopularniejszy prawdopodobnie z przejawów biernej agresji. Bierna agresja, jak sama nazwa może wskazywać, polega na zachowaniu, które jest agresywnym wywieraniem wpływu na drugą osobę, ale w sposób niebezpośredni tylko np. poprzez udaremnianie jego planów albo próbą sprawienia “naokoło” by przeżywała negatywne emocje. Oprócz klasycznego focha, bierna agresja może przyjmować formę zwlekania, opóźniania, świadomego (lub pół-świadomego) wykonywania zadań źle, zapominanie o ważnych sprawach, braku kontaktu lub nie przyjścia na czyjąś imprezę. A czasem nawet przesadzone, zbyt dobre bawienie się z inną atrakcyjną osobą, by udowodnić coś partnerowi.

Najczęściej kreuje się wtedy sytuacje, w której obie strony są przegrane.

Natężenie może być różne – od niemiłego odburknięcia wskazującego, że coś nie gra – aż po zorganizowanie imprezy tylko po to, by kogoś ostentacyjnie nie zaprosić. Jeden z moich klientów z kolei, gdy rodzice zmuszali go do wspólnych zakupów, godzinami przeciągał decyzję w sklepach, a gdy ich irytacja sięgała już granic, brał ostentacyjnie pierwsze ubranie z brzegu, w którym oczywiście później nigdy nie chodził.

Potocznie mówi się, że foch jest charakterystyczny dla kobiet. Pracując od lat z ludźmi, w tym nieraz ze związkami (i o związkach będę tu głównie pisał, zaznaczając jednocześnie, że te mechanizmy występują również w innych relacjach), mam nieco inne zdanie. O ile faktycznie kobiety dużo łatwiej szafują lekkimi fochami (często nawet z ostrzeżeniem “foch!”), używając jej jako flirtu czy statusowych żartów, o tyle jeśli mówimy o głębszym fochu, poważniejszym i dłużej trwającym, to mężczyźni dorównują swoim towarzyszkom, niejednokrotnie je przewyższając (jak jeden facet, który – gdy żona odmawiała mu seksu – wiele dni nie zbliżał się do niej, ostentacyjnie masturbując się przy porno nastawionym na cały regulator).

Prawdopodobnie, o ile nie jesteś zupełnym wyjątkiem, również zdarzyło Ci się nie zakomunikować swojej złości czy smutku bezpośrednio, ale zachowałeś się w taki sposób, by druga strona domyśliła się, że coś nie gra. Pamiętasz jakąś taką sytuację?

Po prostu prawdziwy i głęboki foch jest nie tyle kulturowo wyuczonym świadomym sposobem reakcji, co podświadomie stosowaną strategią, której początki były we wczesnym dzieciństwie (i jeśli występuje tu element kulturowy – to raczej w sposobie wychowywania dzieci). Poza, być może nielicznymi wyjątkami, kształtuje się w człowieku, gdy jego otwarte i bezpośrednie stawianie oporu bądź wyrażanie agresji jest w jakiś sposób karane i blokowane. I nie ma co się dziwić – mało który rodzic toleruje otwarcie skierowany na niego gniew wraz z komentarzem, z którym się zupełnie nie zgadza. Mnóstwo dzieci było za takie zachowanie karane, czasem wręcz bite. Mnóstwo dzieci gryzło się w język, gdy po którymś za ostrym tekście rodzic wpadał w szał (oczywiście gniew rodzica na dziecko już nie jest takim złamaniem etykiety) i wymyślał jakąś karę.

I wtedy właśnie w takich dzieciach zaczęły rodzić się tendencje biernoagresywne. Wynikły z naturalnej potrzeby, że ktoś, kto nie może otwarcie się postawić musiał znaleźć inne sposoby oporu (co przejawia się zresztą nie tylko na płaszczyźnie interpersonalnej ale i społeczno-politycznej). W tej formie utrzymują się przez wiele lat – jeśli ktoś setki lub tysiące razy osiągnął w ten sposób swoje cele (wkurzenie rodziców, skupienie ich uwagi na sobie, zaznaczenie dominacji), to jego umysł wraz z emocjami naturalnie będzie to powtarzał. W pewnym momencie dochodzi do powstawania tzw. uczuć instrumentalnych – czyli pojawiających się w celu wywarcia wrażenia na drugiej stronie, ale odbieranych przez osobę jako autentyczna i normalna reakcja na sytuację. Podczas konfliktu pojawia się np gniew, który trwa bardzo długo, a jego celem jest jedynie wyprowadzenie z równowagi partnera. W bardziej zaawansowej formie podczas związkowej kłótni o pieniądze może pojawić się u jednej strony przemożna chęć na drogie zakupy, które zdenerwują partnera.

Generalnie fochowe sytuacje można podzielić na dwa rodzaje – od tego, który to rodzaj zależy sposób pracy z tym problemem. Dla większości par czy relacji jest to bowiem problem – niezależnie od tego jak wielkie wrażenie wywarliśmy na kimś naszym oporem i jak wielką satysfakcję sprawia nam bezsilność partnera (tak, to jest absurdalne) – w praktyce bardzo rzadko uzyskujemy dokładnie taki efekt jak sobie wymarzyliśmy. Między innymi dlatego, że mało komu będzie zależeć na relacji z nami tak jak rodzicom (przynajmniej tym, na których ta strategia działała), nie mówiąc o różnicach osobowości między np ojcem a partnerem – i po prostu po którymś kolejnych fochu motywacja do rozwiązywania konfliktu może spaść do zera. To, że na mamę to działało i w końcu starała się pogodzić – nijak ma się do tego jak zareagują inne osoby.

Dlatego, mimo iż ktoś reaguje na focha i sprawia mu to problem, to jednak często zatrzymuje się to na etapie wkurzenia i odegrania się później. Czasem zdarza się nawet, że ktoś stosuje fochy na partnerze, który na focha ma uczulenie i można być pewnym, że zrobi wtedy wszystko odwrotnie niż się żąda (a to pokazuje tylko jak bardzo automatyczną i nieświadomą reakcją jest foch, którego stosuje się nawet pomimo oddalania od zamierzonego celu). Jednak nawet w parach, które z fochem wydają się być za pan brat i w których foch wywołuje nakłonienie partnera do zrobienia tego, “co trzeba”, pojawia się mnóstwo skutków ubocznych – jak poczucie bycia zmanipulowanym i spychania komunikacji do coraz bardziej ukrytych wymiarów. Jest to po prostu proces dysfunkcyjny.

1) Pierwszy rodzaj sytuacji występuje w momencie, gdy partner faktycznie nie słucha potrzeb fochującego, nie zwraca uwagi na jego problemy i odwraca kota ogonem. Wtedy foch wydaje się jedyną metodą wybudzenia go z tego stanu i zwrócenia uwagi na własne potrzeby.

2) Drugi rodzaj sytuacji to taki, gdy partner nawet chętnie słucha bezpośrednio wyrażanych potrzeb, ale czyjeś nawyki są tak silne, że mimo to i tak wybiera bierno-agresywne formy komunikacji. Wtedy ewidentnie widać, że nie reaguje na obecną sytuację, a przyczyną tego jest jego przeszłość. Niestety reagowanie na przeszłość zamiast na aktualne zachowania partnera jest standardem przy silnie utrwalonych wzorcach.

Różnice w postępowaniu w tych sytuacjach nie są aż tak ogromne.

W pierwszej sytuacji, choć partner zapewne fochów nie znosi, nie da się ukryć, że ponosi dużą część odpowiedzialności za sytuację. Nie słuchanie partnera to działanie na krótką metę i którymś kanałem musi to w końcu wyjść. To oczywiste, że osoba będzie chciała zakomunikować tłumione potrzeby i zrobi to tak, jak się wg niej najskuteczniej da. I fakt, że jest to metoda skuteczna – kobieta wielokrotnie lekceważona, gdy mówi o swoich emocjach, będzie prawdopodobnie bardziej zauważona, gdy odejdzie jej ochota na seks.

Jeśli jesteś więc takim niesłuchającym partnerem (wiem, że to trudne się do tego teraz przyznać, ale może podczas następnego konfliktu przypomni Ci się ten tekst), to pamiętaj, że to będzie się ciągnąć, póki nie nauczysz się reagować na potrzeby drugiej osoby wyrażane bezpośrednio. Co więcej, być może teraz będziesz musiał zachęcić tą osobę do bezpośredniego wyrażenia, gdyż się na tym sparzyła i może nie wierzyć w powodzenie takiej opcji.

W obu sytuacjach pamiętaj, że jest ogromna szansa na to, że jej/jego foch może nie być infantylną, celową manipulacją, ale bardzo głębokim nawykiem, którego zmiana jest niemal tak trudna, jak dla alkoholika rzucenie alkoholu.

Pamiętaj też, by nie dawać się kontrolować przez focha – bo to nauczy kogoś, by stosować to dalej. Nawet jeśli nie spełniasz jego żądań, to sytuacja, gdy podczas focha dopytujesz o co chodzi, poświęcasz mu uwagę – a wcześniej nie zważasz na to co mówi – uczy kogoś, że foch jest skuteczny. Uwaga tutaj na walkę o władzę – nie chodzi o granie w grę “kto kogo przetrzyma” i ignorowanie fochującego. Można za to powiedzieć wprost o swoich odczuciach odnośnie focha.

Żeby przestać, fochujący musi wiedzieć, że komunikacja wprost opłaci mu się bardziej. Może nie przyjmie tego od razu, ale w końcu się tego nauczy.

Z kolei jeśli Ty jesteś osobą robiącą fochy, po pierwsze warto uświadomić sobie, że ten sposób komunikacji będzie rodził tylko coraz większe problemy – albo będziesz partnera złościć albo manipulować. Pamiętaj, że ta reakcja jest po prostu niedojrzała i niezależnie od tego co przeżywałeś w dzieciństwie teraz jesteś już dorosły i na Tobie spoczywa odpowiedzialność za poradzenie sobie z tym.

Warto więc partnerowi uświadomić (tylko nie fochem!) cały ten mechanizm – można nawet pokazać mu ten artykuł. A potem wspólnie pracować nad zmianą nawyków w komunikacji. Na początku może to być bardzo trudne, ponieważ wielu osobom wydaje się, że opowiedzenie o swoich uczuciach czy potrzebach jest zbyt słabe, a jednocześnie narażone na odrzucenie. I jest to poparte przeróżnymi doświadczeniami.

Gdy pracowałem z osobami nałogowo fochującymi, najczęściej obawiały się katastrofy w chwili, gdy zaczną wyrażać swoje potrzeby – po pierwsze dlatego, że często myliły wyrażanie potrzeb i uczuć z obrzuceniem kogoś stekiem wyzwisk, po drugie dlatego, że mieli wieloletnie doświadczenia, gdy ktoś z ich rodziny odpowiadał coś w rodzaju “a co mnie to obchodzi”. I praca z nawykami komunikacyjnymi przypominała pierwsze treningi sportowe – pot i łzy, potknięcia i nadludzki niemal wysiłek przy pierwszych udanych próbach. Ale później, podobnie jak po dłuższym trenowaniu, ciężko sobie wyobrazić, że kiedyś się tego nie umiało.

Dlatego warto też pamiętać, że w przypadku automatycznego i częstego fochowania nie zawsze mamy do czynienia z podstępną i manipulującą bezpardonowo osobą, ale bardzo często z dzieckiem. Dzieckiem, które tak długo nie było słuchane, że straciło wiarę w możliwości bezpośredniej komunikacji. Dzieckiem, któremu w żadnym wypadku nie należy dawać się manipulować, ale stworzyć bezpieczną przestrzeń, by mogło przełamać swoje blokady. A jesli nie masz na to siły i cierpliwości – skierować do odpowiedniego specjalisty, ale delikatnie i z czułością – bo skończy się fochem.

SmartLove

Jeśli sądzisz, że powodzenie w związku zależy tylko od przeznaczenia, partnerzy są po prostu albo dopasowani albo nie, a wszystko co robią dla siebie musi wynikać ze spontanicznych impulsów – to szkolenie z pewnością Cię nie zainteresuje.

Dowiedz się więcej
X

Dowiedz się jak zbudować udany związek

Pobierz trzy darmowe video.

Nie, dzięki.