Czy sukces może zaszkodzić?
Opublikowano: 19.10.2013
Niejeden artykuł i niejedną książkę napisano już o tym, jakie szkody mogą człowiekowi przynieść bolesne lub traumatyczne doświadczenia. Rzadko jednak, mam wrażenie, pisze się o drugiej stronie medalu – czyli o tym jak może wpłynąć na człowieka doświadczenie, które wydaje się być pozytywne.
U wielu osób sukces staje się początkiem kolejnych sukcesów. Jeśli wnioski z niego zostały wyciągnięte racjonalnie, wiadomo co do niego doprowadziło, wiadomo co go utrudniało i wiadomo że jest to skutek określonych przyczyn – droga do dalszych sukcesów stoi otworem. Do tego gdy oprócz większej wiedzy wzrasta motywacja do działania, bo już wiadomo że taka praca przynosi efekty – jest to sytuacja wymarzona.
Często działa to jednak w zupełnie inny sposób – osiągnięty sukces staje się przekleństwem, ponieważ dochodzi do czegoś, co nazywane bywa inflacją ego. Jest nawet potoczna prawda ludowa, mówiąca, że jak się chce kogoś poznać naprawdę, trzeba zobaczyć, jak się będzie zachowywał po osiągnięciu wielkiego sukcesu. Jest inne, które mówi że bogactwo psuje ludzi. Popularne jest także sytuacyjne stwierdzenie, że woda sodowa uderzyła komuś do głowy (szczególnie u osób młodych, z mniej wykształconymi dojrzałymi mechanizmami radzenia sobie z emocjami).
Termin „inflacja ego” stosowany był do niedojrzałych i dziecinnych interpretacji doświadczeń mistycznych, ale uważam że z powodzeniem można stosować go do innych potężnych doświadczeń pozytywnych silnych emocji – takich jak sukces finansowy, naukowy, statusowy, relacyjny, sportowy i mnóstwo innych (zastosowanie tego mechanizmu widziałem w naprawdę przeróżnych formach, choćby w potyczkach słownych na facebooku ).
Otóż w przypadku silnych emocji, a jednocześnie doznania, które jest nowe, dość często całe doświadczenie odbierane jest w sposób dziecięcy i uproszczony. W taki sposób człowiek później zaczyna o tym wszystkim myśleć. Często nawet jeśli świadomie zdaje sobie sprawę z tego, że była to zasługa ciężkiej pracy (a czasem zupełnego przypadku), to w rzeczywistości działa tak, jakby uważał zgoła co innego. Wszystkie możliwości generalnie sprowadzają się do trwałego i nieprawidłowego wniosku na temat własnej osoby lub rzeczywistości.
Różnie można tłumaczyć to, dlaczego tak się dzieje – może mózg nie radzi sobie z tak silnymi emocjami i tak dużą zmianą modelu świata – i człowiek reaguje wtedy jak dziecko. Może części dziecięce, które były zawsze obecne, dopiero mają sytuację i zasoby, w których się mogą w pełni wyrazić (tak jak trudno być zazdrosnym o żonę, gdy nie ma się żony – jednak z faktu, że nie ma się żony nie można wnioskować że nie ma się tendencji do zazdrości o żonę). Mimo sporych tendencji do chwalenia się, można tego nie robić z lęku przed odbiorem innych bądź z braku odpowiedniej okazji – gdy jednak okazja nadarza się, a lęk znika – dopiero wtedy nasza część wychodzi z ukrycia.
Oczywiście różni ludzie skrywają w sobie różne tendencje – wyodrębniłem 5 głównych reakcji ludzkich na sukces, zwłaszcza ten szybki i niespodziewany.
Wyraźnie zaznaczam – mimo że grupy tych zjawisk nazwałem od określeń zaburzeń osobowości, NIE ZNACZY TO, że osoba, która zobaczy u siebie takie tendencje jest zaburzona – zaburzenie występuje w przypadku ogromnego nasilenia takich cech, występujących również bez żadnego sukcesu 🙂
Oczywiście stopień nasilenia owych 5 punktów może być różny, od minimalnego, widocznego tylko np. w żartach, aż po poważnie zaburzające funkcjonowanie. Mogą też czasem mieszać się ze sobą.
1. Odmiana narcystyczna – „Jestem wybrańcem”
W tej wersji po osiągnięciu sukcesu człowiek myśli, że jest kimś specjalnym, a sukces pojawił się, ponieważ jest on sam z siebie na tyle wyjątkowy. Błyskawicznie zaczyna towarzyszyć temu pycha oraz zawężenie widzenia – często zaczyna się przeceniać wagę własnego sukcesu i związanej z nią dziedziny (np. ludzie ćwiczący na siłowni sądzą że nieproporcjonalnie wielka ilość ludzi również zachwyca się ilością podniesionych kilogramów), często z powodu przebywania z ludźmi doceniającymi jego sukces ma wrażenie że wszyscy się nim zachwycają.
Przy doświadczeniach mistycznych częste jest uznawanie się od razu za wybitnego nauczyciela duchowego, czasem nawet inkarnację Chrystusa czy Buddy.
Podobnie po kilku udanych zagrywkach z płcią przeciwną, może pojawić się poczucie że jest się w stanie poderwać każdą osobę na świecie. Z ciekawostek – zdarza się to również ludziom, które przeżyły katastrofę lub kataklizm i zaczynają mieć złudzenie nieśmiertelności.
Nieudane, nie zakończone sukcesem doświadczenia są wycinane z obrazu siebie lub człowiek tak kieruje swoim zachowaniem, by się z nimi pod żadnym pozorem nie zetknąć – np. unikając miejsc, w których nie jest najlepszy.
W pewnej specyficznej odmianie oprócz postawiania siebie na piedestale dochodzi do infantylnego postawienia się ponad prawem. Po sukcesie nagle zapomina się, w jaki sposób do niego doszło i ktoś uważa, że wszystko mu wolno. Ma wrażenie, że cokolwiek by nie robił, sukces jest już do niego przypisany, dlatego picie, narkotyki, hazard, czy zwykłe lenistwo wydają się takiemu człowiekowi niestraszne (widać np. na przykładzie gwiazd filmu czy muzyki).
Z prostego faktu, że większość sukcesów oprócz osiągnięcia go wymaga trzymania określonego poziomu by go utrzymać, taka postawa kończy się dość szybko utraceniem zasobów płynących z sukcesu. Wygrana w totolotka topnieje do zera, ukochana osoba odchodzi załamana zachowaniem partnera, zaniedbany biznes rozpada się, a mistyczne doświadczenia przestają się pojawiać w chwili, gdy człowiek przestaje nad sobą pracować.
2. Odmiana kompulsyjna – „Od tej pory muszę mieć zawsze sukcesy”
Tutaj przywiązanie do sukcesu i jego generalizacja są tak duże, że odtąd żadna inna działalność nie może przynieść pełnej satysfakcji. Uczeń, który po kilku 5-tkach załamuje się gdy dostanie 4-kę. Spadające czasem zgodnie z wahaniami rynku zarobki stają się powodem do rozpaczy, nawet jeśli są i tak o wiele wyższe niż wydatki. Rozstanie z ładną kobietą i bycie przez jakiś czas samemu to koszmar. Niższe wyniki na siłowni (nawet jeśli zrobiło się przerwę w ćwiczeniach), mniejsza oglądalność, mniej udany, choć wciąż dobry projekt – to wszystko staje się bardzo wstydliwą plamą na honorze, czasem na tyle uciążliwą, że osoby wolą nie robić nic.
Czasem zanim jeszcze coś po raz pierwszy się popsuje – już pojawia się napięcie związane z ogromną presją, jaką ktoś na siebie narzucił w związku z generalizacją swoich najlepszych osiągnięć. Czasem nawet jeśli kilka kolejnych działań kończy się słabszymi wynikami, nadal biedny człowiek sukcesu wymaga od siebie najlepszych wyników, sądząc że świat tego od niego żąda.
Jeśli ktoś nie przerywa tej pętli, stres po sukcesie staje się tak wielki, że utrudnia normalną pracę nad dalszymi sukcesami. Osoba zaczyna często wykonywać desperackie ruchy, co prowadzi coraz bardziej w stronę porażki.
Pierwszy sukces bywa jednocześnie ostatnim.
3. Odmiana antyspołeczna – „Teraz pokażę, co o was tak naprawdę sądzę”
Ten schemat jest dość znany powszechnie, szczególnie po szybkim sukcesie finansowym. Tłumiona lub ukrywana niechęć do innych wychodzi na jaw i wtedy ktoś, kto wcześniej zachowywał się normalnie, a czasem był nawet miłym i sympatycznym człowiekiem, po zwycięstwie zaczyna zachowywać się agresywnie lub obojętnie, również w stosunku do najbliższych mu do tego czasu ludzi.
Pewien młody biznesman, gdy zaczął zarabiać dużo więcej niż jego koledzy z podwórka, przyszedł do nich z firmowym garniturze i zaczął na ich oczach podpalać banknoty, pokazując im „gdzie ich miejsce”. Pewien znany muzyk po zdobyciu sławy wyparł się swoich rodziców, twierdząc, że nie żyją. Pewien miły prezenter telewizyjny po osiągnięciu większej oglądalności nagle stał się niezwykle arogancki. Wiele głów państwa po zdobyciu władzy zaczęła agresywnie eliminować przeszkadzających im ludzi.
Wielokrotnie rzecz jasna taka postawa działa podobnie jak dwie poprzednie – nieodwracalnie niszczy osiągnięty sukces.
4. Odmiana paranoiczna – „Na pewno coś lub ktoś pozbawi mnie tego”
Po sukcesie nagle ujawniają się lękliwe aspekty osobowości i człowiek zaczyna podejrzewać, że na pewno straci to, co zdobył. Jedni stają się podejrzliwi w stosunku do innych ludzi, wmawiając im złe intencje – tak jak często działo się podczas różnych odmian gorączki złota, gdy znalazcy wartościowych złóż miewali obsesje, że każdy dybie na ich majątek. Inni z kolei nie przypisują złej intencji innym, ale po prostu uważają, że to zbyt piękne by było prawdziwe i na pewno stracą to, co uzyskali – jak wiele osób z DDA, którym nagle udało się znaleźć dobrego partnera.
Ciężko jest nawet czuć radość z fajnego związku, skoro towarzyszą temu bez przerwy myśli o nieuchronnej stracie. Ciężko czerpać satysfakcję z bycia głową państwa, skoro wizje zamachu spędzają komuś sny z powiek.
Wiele osób ma wtedy wrażenie, że lepiej i przyjemniej żyło się im bez owego sukcesu.
5. Odmiana schizotypowe – „Muszę powtarzać magiczną sztuczkę, która dała mi sukces”
W tej najrzadszej chyba odmianie człowiek przywiązuje się bardzo mocno do kilku lub jednego ze swoich działań, które wykonał w drodze do sukcesu (zgoła niezwiązanych z prawdziwymi przyczynami sukcesu) i nadaje im ogromne znaczenie. Sukces wzmacnia człowiekowi tendencję do magicznego myślenia, czasem doprowadzając to do naprawdę dużego rozmiaru…
Ktoś, kto przed ważnym doświadczeniem np. się pomodlił, daje modlitwie pierwszorzędne znaczenie, jednocześnie pomijając często rzeczy, które do sukcesu przyczyniły się o wiele bardziej.
Oczywiście zamiast modlitwy może być włożenie szczęśliwej koszuli lub spodenek, zobaczenie samochodu z określonymi cyframi w rejestracji, danie żebrakowi pieniędzy, spotkanie jakiegoś znajomego, nie branie prysznica w dniu rajdów, całowanie w łysą głowę kolegi z boiska albo cokolwiek równie niezwiązanego z faktycznym działaniem prowadzącym do sukcesu. Brzmi dziwnie? Ale zdarza się! Co więcej, czasem może faktycznie to działać na zasadzie placebo.
To, że jest to iluzja, a nie ewentualny dostęp do mistycznych tajemnic można jednak zobaczyć, gdy stosując to działanie wiele razy ponosi się same porażki ( w pamięci zostaje jednak pamięć o sukcesie gdy robiło się to pierwszy raz). Człowiek, który pewnego razu będąc zagrożony wyrzuceniem z pracy modlił się sporo, usłyszał decyzję szefa postanawiającego dać mu jednak ostatnią szansę. W każdej krytycznej sytuacji uciekał się jedynie do modlitwy, nie zmieniając swojej taktyki mimo kolejnych porażek.
PODSUMOWANIE
Cóż więc zrobić, gdy odniesiesz sukces? Przede wszystkim, znając te schematy, obserwuj czy coś opisanego w artykule nie zaczyna Ci się pojawiać. Jeśli tak, zwróć uwagę, że takie postrzeganie siebie i świata nie jest właściwe i korzystne. Zjawisko jest o tyle ciekawe, że dopóki nie osiągniesz pewnego sukcesu, możesz nawet nie wiedzieć, że masz skłonności do pewnych zachowan, ponieważ nie mają one środowiska w którym mogą się ujawnić.
Jeśli już za późno i to się właśnie dzieje, to warto temu przeciwdziałać – jeśli tendencje są łagodne to wystarczy je sobie uświadomić i przestać je kultywować. Jeśli mocniejsze – warto popracować ze sobą różnymi technikami (polecam Core Transformation lub Parts Integration i zbadanie pozytywnych intencji). Jeśli to nie przynosi efektów, najlepiej skorzystać z pomocy doświadczonego specjalisty.
Jeśli nie jest to jasne, podkreślę jeszcze raz – nie po każdym sukcesie muszą się pojawić podobne schematy. Dzieje się tak jednak na tyle często, że warto uważnie przyglądać się własnym sukcesom, by z tym większą skutecznością osiągać kolejne.
Read this article in English: How achieving success may harm you