Tajemnice relacji damsko-męskich – Równowaga
Opublikowano: 01.07.2010
Ostatnio sporo pracowałem na sesjach w temacie męskiego oporu przed podchodzeniem do atrakcyjnych, nieznajomych kobiet, a ponieważ pewne wzorce w kółko się powtarzały, zwerbalizowałem sobie parę wniosków, które od dawna krążyły mi po głowie.
Przyczyn lęku przed podejściem może być kilka – czasem jest to wdrukowana w dzieciństwie nieśmiałość, czasem faktyczny brak umiejętności socjalnych i prowadzenia rozmowy. Jednocześnie wiele razy doświadczyłem sytuacji, gdy osoby w innych kontekstach całkiem pewne siebie i umiejące się zachować, tutaj – całe się trzęsły i walczyły same ze soba, by się przełamać. Za każdym razem wychodziło z nich podświadome nastawienie do całego procesu.
Otóż, po głębszym zbadaniu, okazywało się, że gdyby ubrać ich zachowanie w metaforę, byłoby to zachowanie ulicznego sprzedawcy tanich perfum, który za wszelka cenę chce sprawić wrażenie, że są one drogie, jednocześnie będac sparaliżowany lękiem, że cały przekręt się wyda.
Żaden z nich nie myślał przed podejściem, co może dać owej kobiecie i w jaki sposób jego podejście może wzbogacić jej życie. Wielu natomiast myśli, w jaki sposób wydobyć od niej sygnały zainteresowania (od chwili uwagi aż po seks), najlepiej za pomocą w pełni zaplanowanych wcześniej ruchów nie wymagajacych zaangażowania, oddania kontroli czy autentyczności.
Strategia, by nie dajac prawie nic uzyskać bardzo dużo, jest niczym innym jak przedmiotowym traktowaniem drugiej osoby. Wiedząc, że cały proces uwodzenia jest wtedy oparty na iluzji, nic dziwnego, że kilkadziesiąt procent energii jest marnotrawionych na ukrywanie owego przekrętu. I wtedy ciało się napina.
Nic dziwnego, że kobieta już z daleka może wyczuć po mowie ciała i energii, o co chodzi i czuć się jak większość z nas podczas parkowania, gdy zbliża się żul, by popilnować samochodu, a jedynym pragnieniem jest chęć, by jak najszybciej się oddalił. Jeśli ktoś widzi, że chcesz brać, a nie dawać, wtedy pojawiają się te wszystkie zlewki, shittesty i legendarny opór przed podejściem.
Jesli jednak zobaczy, że masz ochotę na relację i nie chcesz brać więcej niż ktoś chce wziać od Ciebie, konwersacja przebiega inaczej, a opór i lęk przed odrzuceniem nieraz nie pojawi się w większym stopniu, niż gdybyś chciał pomóc nieść komuś ciężkie zakupy.
Dlatego pracując nad wzorcami relacji z kobietami mężczyzna musi zaczać od podstaw, od pytania „co ja mogę dać tej osobie? Co jest we mnie wartościowego, co po prostu wystarczy pokazać?“. Zamiast „w jaki sposób zaprezentować wyidealizowany obraz siebie i ukryć moje przedmiotowe traktowanie, udając, że się kimś interesuje“ – co, mimo, że jest rzadko mówione wprost, jest autentycznym mottem niektórych osób.
Jeśli dochodzi do wniosku, że nie może dać nic – pora na jeszcze jeden krok wstecz i pracę nad sobą. To może wydawać się trudniejsze niż sztuka tworzenia iluzji, ale opłaca się bardziej.
Ten świadomy sposób tworzenia relacji jest czymś, co było we mnie już od dawna, ale dopiero ostatnio poczułem, że czas na zmianę paradygmatu.