Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /usr/home/YAGE/domains/tomaszkwiecinski.pl/public_html/wp-includes/pomo/plural-forms.php on line 210 Motywacja a robienie sobie krzywdy |

Motywacja a robienie sobie krzywdy


Ostatnio po raz kolejny pracowałem z klientem na temat motywacji do pisania pracy magisterskiej. Treść sesji była na tyle jaskrawa, że podsumowała obrazowo sporo ludzkich problemów z motywacją.

Wiele osób łudzi się, że sesja z coachem to wciągnięcie kreski amfetaminy, czyli sztuczne zmotywowanie się do rzeczy uważanej normalnie za bezsensowną. Do dziś pamiętam studenta, który błagał mnie, bym go zakotwiczył na to, by pokochał swój kierunek studiów, którego nienawidził – gdyż zmusili go do niego rodzice.

Klientowi z zeszłego tygodnia nie podobało się, że do pisania pracy musi się mocno zmuszać i okupuje kilka napisanych stron ogromnym wysiłkiem. Wkrótce okazało się, że niespecjalnie widzi sens pisania takiej pracy. Gdy zapytałem go wprost, jak w skali 1-10 cierpi pisząc tą pracę, powiedział, że generalnie 6-7/10, choć zdarza się i 9/10. Z kolei, gdy zapytałem jak bardzo będzie się cieszył z jej skończenia, odparł, że maksymalnie 3/10, z czego większość to ulga, że mama przestanie się czepiać.

Podałem mu kilka metafor, które obrazowały sytuację. Był trochę jak człowiek, który stoi przed automatem do którego wrzuca się 7 tys złotych, po to by wypadły 3 tys. I stoi przed tym automatem, dziwiąc się, że nie ma motywacji do tej transakcji, prosząc “Tomek zmotywuj mnie”.

Albo zapytałem go, czy gdyby miał pracownika i kazał mu robić za marne grosze to, czego on nie lubi – to czy dziwiłby się, że nie ma motywacji? Zwłaszcza gdyby pracownik nie miał szans wypowiedzenia…
To wszystko pokazało mu, że nie będzie magicznego guzika i musi radykalnie przemyśleć główne życiowe decyzje. Mnie zawsze takie rozmowy skłaniają do refleksji, jak bardzo ludzie próbują kształtować swoje drogę niezgodne z uczuciami, które w nich są i jak poświęcają miesiące na zmuszanie się do czegoś, co szczęścia im dać nie może.

Rozumiem to dobrze, sam wychowany w kulturze oddzielenia od prawdziwych uczuć przez kilka miesięcy miałem w planie (na szczęście bardzo dalekim) pisanie doktoratu i dziwiłem się, czemu nie chciało mi się przez ten czas nawet sprawdzić wymagań, które trzeba do tego spełnić. Dopiero gdy posiedziałem nad tym głębiej, to zrozumiałem, że po prostu nie chce tego robić, a pomysł był bardzo abstrakcyjny oraz niepotrzebny mi na tamten moment i cieszę się, że nie wpadłem na to, by go wtedy realizować. Byłbym nie tam gdzie chcę, tak jak ludzie którzy lądują nie z tą kobietą/mężczyzną co marzyli, nie w tej pracy co chcieli, nie w tym kraju co planowali. I zapewne uskarżałbym się pod koniec doktoratu na problemy z motywacją.

Bardzo często ludzie zgłaszają się z symptomami, podczas gdy problem jest dużo głębiej, w tym jak organizują swoje życie, w kompletnej niezgodzie ze swoim sercem, w oddaleniu od swojej prawdziwej natury.

SmartLove

Jeśli sądzisz, że powodzenie w związku zależy tylko od przeznaczenia, partnerzy są po prostu albo dopasowani albo nie, a wszystko co robią dla siebie musi wynikać ze spontanicznych impulsów – to szkolenie z pewnością Cię nie zainteresuje.

Dowiedz się więcej
X

Dowiedz się jak zbudować udany związek

Pobierz trzy darmowe video.

Nie, dzięki.