Medytacja
Opublikowano: 01.07.2010
Nieraz zdarzało się, że się wkurzałem lub smuciłem, gdy pod wpływem jakiejś sytuacji doznawałem olśnienia i zauważałem, że moje codzienne życie nie jest zgodne z tym, jakbym chciał je prowadzić. Bywałem zbyt daleko od siebie samego i nieraz potrzebowałem wypadku, wyjazdu, głębokiej podróży wewnętrznej, wyjątkowo pięknego wydarzenia lub czystego przypadku, by się o tym przekonać.
Takie przebudzenie, większe lub mniejsze, bywało najczęściej na tyle bolesne, że postanowiłem postarać się, by pojawiało mi się rzadziej. Rozwiązaniem stała się codzienna medytacja, która bardzo poprawiła mi życie. Wiem, że wiele osób już tego próbowało z różnymi efektami. Dla mnie kluczem jest znalezienie odpowiedniej medytacji.
Kiedyś na siłę zmuszałem się do koncentracji na oddechu, zamiast płynąć ze swoimi potrzebami – a to sprawiało, że z motywacją bywało różnie.
Dzisiaj staram się medytować przy różnych rzeczach – czasem jest to spacer w przyrodzie, czasem obserwacja mojej rodziny, czasem słuchanie ulubionej muzyki, a czasem oglądanie najmocniejszych scen z filmów, jak w kompilacji, którą załączyłem. Przeważnie idę za tym, co mnie ciągnie, a jedyne kryterium jakie mam, to by prowadziło mnie do czegoś większego niż ja sam.
W momencie, gdy oglądam zestaw mocnych uczuciowo scen, dużo łatwiej przypomnieć mi sobie co jest w życiu najważniejsze i zgodnie z czym chcę żyć – a w związku z tym, jakie decyzje podejmować, jak komunikować się z innymi, w które działania inwestować. Z kolei mnóstwo rzeczy, którymi niepotrzebnie się przejmowałem, odchodzi na dalszy plan. Można to nazwać pogłębionym kontaktem ze swoimi wartościami lub byciem bliżej siebie.
Co ciekawe, ma to ciekawy efekt uboczny w postaci zwiększonej motywacji do większości działań.
