Koło karmy
Opublikowano: 01.07.2010
Gdy byłem w liceum, pewien kolega miał przeze mnie spore problemy.
Nie przeprosiłem go wtedy, gdyż czułem, że jest to zbyt mało – czułem wręcz, że jest to śmieszne w porównaniu do trudności, które spotkały go z mojego powodu.
Wiele miesięcy później usłyszałem od wspólnej znajomej, że ten kolega jest na mnie zły, narzekając, że nawet nie przeprosiłem go za swoje zachowanie. Zdziwiło mnie to, ale jednocześnie na swój sposób ucieszyło. Na którejś z imprez zebrałem się na odwagę i poprosiłem go o rozmowę. Powiedziałem wtedy to magiczne słowo, dodając, że wcześniejszy jego brak z mojej strony nie wynikał z lekceważenia sytuacji, ale z poczucia, że przeprosiny to zbyt mało w porównaniu do całej sytuacji. On odpowiedział, że takie wytłumaczenie nie przyszło mu w ogóle głowy, po czym wybaczył mi.
Ta sytuacja przyszła do mnie po wielu latach, gdy pracowałem z klientem nad podobnym problemem. Wyrządził on kiedyś komuś dużą krzywdę i mimo wyrzutów sumienia, nigdy nie przeprosił, ponieważ czuł się zbyt winny, by to zrobić. Opowiedziałem mu tamtą historię, a on zainspirował się nią i przeprosił. Wyszło mu to na dobre, od razu uwolnił sporo starych, stłumionych uczuć.
Po raz kolejny wieczór w pracy przypomina mi wiele ciekawych praw kosmosu – to że nigdy nie jest za późno na przeprosiny, to że każda sytuacja może mieć swój sens, który zrozumiały dopiero po wielu latach i to, że rozwiązanie może nie być doskonałe i w pełni rozwiązujące problem, ale wciąż lepsze niż zupełny brak działania.