Iluzje uwodzenia
Opublikowano: 01.07.2010
Jest taka jedna męska iluzja, którą spotykałem w pracy tak często (kiedyś podlegając jej również), że gdy jeden z klientów zgłosił ją jako kolejny, postanowiłem ją opisać dla ratunku męskiej rasy. Zanim zdążyłem to zrobić, zgłosił się jeszcze następny… Wygląda to mniej więcej tak:
Mężczyzna widzi piękną kobietę.
Z zasady podświadomie dzieli kobiety na dwie kategorie – piękne i nie-piękne (w tą kategorię wchodzą ładne, średnie i nieładne). Z tymi drugimi może z powodzeniem rozmawiać, wiedząc, że tak jak on mają potrzeby, różne emocje, słabe i mocne strony, są istotami z krwi i kości. Przy tych pierwszych jednak zaczyna się tworzenie iluzji.
Fakt, że mają symetryczną twarz, zadbaną figurę i odpowiednio dobraną odzież składa się w całość – ta kobieta jest nadczłowiekiem.
Mężczyzna od razu wyobraża sobie jak ciekawe ma ona życie, jak zadowolona jest z tego, kim jest, jak bardzo jest pewna siebie i jak wielkie ma wymagania. Od razu też doskonale zna treść tych wymagań – mężczyzna, który by mógł się jej spodobać jest przecież bliski ideału – uwaga – oczywiście jego własnego ideału męskości, któremu on sam nie może sprostać. Jedni wstawią tu wielkie mięśnie, inni pieniądze, inni dowcip, urodę czy pewność siebie.
Dyskomfort jaki mężczyzna wtedy czuje nie ma wiele wspólnego z kobietą, ona jest po prostu bodźcem (fakt, że ma to ewolucyjne wyjaśnienie), który sprawia, że on konfrontuje się z własnym wyobrażeniem na temat idealnego JA i z faktem, że tak bardzo się od niego różni.
Dla większości będzie to niewiele wnoszące negatywne uczucie. Dla niektórych impuls by zmienić coś w swoim życiu aby zbliżyć się bardziej do tego ideału, jednocześnie akceptując, że nigdy prawdopodobnie się nim nie staną. Wtedy piękne kobiety przestają byc nadludźmi, do których podejście musi przyspieszać puls, a stają sie normalnymi ludźmi, potrzebującymi by ktos je przytulał, zabawiał, rozmawiał, pocieszał, wspierał i kochał się z nimi przy świetle księżyca.