Auto-wyzysk
Opublikowano: 01.07.2010
Ostatnio coraz częściej zauważam, jak wiele osób robi sobie ogromną krzywdę zamieniając marzenia w bezwzględne wymagania od samego siebie.
Zaczynają z potężną energią, napędzani piękną wizją, czasem zmiany świata, czasem osobistego spełnienia – wolności finansowej, miłości czy piękna. Chcą pisać książki, tworzyć nowoczesne i przyjazne firmy, organizacje non-profit, dogadywać się lepiej z drugą płcią lub zwiedzać świat bez ograniczeń. Ale gdy do akcji wkraczają narcystyczne, kompulsyjne, zależne, unikające lub masochistyczne cechy – to, co miało być wielką nagrodą staje się koniecznym wymogiem. W wyniku błędu w tłumaczeniu wizji na fizyczność pojawia się ogromna presja, nerwy, obniżanie własnego poczucia wartości i ciągłe niezadowoleniem. Świat, w którym efekt miałby nie zostać osiągnięty jawi się jako koszmarna porażka – krótko mówiąc człowiek żyje na stałe w totalnej odwrotności stanu, do którego dążył.
Dobrą analogią jest tutaj alkoholizm – zbytnie dążenie do rozluźniającego stanu wielkiej przyjemności doprowadza w końcu do drżenia rąk, bezsenności i wielkiego cierpienia.
Z tego snu można się jednak wybudzić – przypominając sobie od czego zaczęliśmy, niczym w pochłoniętym kłótniami związku, w którym ktoś nagle uzmysłowi sobie, jakie uczucie jest fundamentem tej relacji, możemy całkowicie zmienić swój punkt widzenia, zrozumieć, że nikt nam nic nie każe, a to co robimy, jest naszym wyborem, który w każdej chwili możemy modyfikować.
Jeśli podejrzewasz, że gdzieś po drodze mogłeś zmienić marzenie w auto-wyzysk, przyjrzyj się temu uważnie.
Uwolnienie jest ogromne.